Historia, czyli jak to się zaczęło...
Wybaczcie dziury w pamięci – zaczyna Piotrek – ale historia Light Rock (dawniej RR i Red Roses) pomimo tego, co się może wydać, sięga dość odległej przeszłości. Tak właściwie Red Roses powstał w mojej głowie, gdzieś w roku 2005, choć ciężko mi określić dokładną datę. Zaczęło się od zwykłego, samotnego komponowania, mimo że w głowie brak było zbyt jasnej i przejrzystej wizji tego, co chce się osiągnąć.
Początki były przytłaczające. Przelotne granie z różnymi kolegami kończyło się najczęściej niezgodnością stylów muzycznych lub upodobań. I mimo swojej przelotnej natury warto o nich wspomnieć. Podziękowania dla Pawła "Sierściucha" - gitarzysty posiadającego tak ogromne pokłady indywidualności, że aż nazbyt duże. Podziękowania dla Andrzeja "Hugo" "Muflona" "Mielony" za to wszystko, co było - nawet jeśli nie było tego dużo - wymienia lider zespołu. Specjalne podziękowania dla Krzyśka "Elfshadowa" za to, że pokazał, czym tak naprawdę jest gitara i do czego służy. :) W końcu w jakimś stopniu to od niego wszystko, co związane z muzyką, się zaczęło. Dzięki należą się też tym wszystkim, którzy w jakiś sposób przyczynili się do kreowania mojego muzycznego Ja.
1. Początki twórczości
Pierwszy utwór, który powstał, nosi tytuł "Wolny Z Tobą". Piosenka nieco dziwna, ale... Podoba mi się - śmieje się Piotrek. Nie wiedzieć czemu, ale pierwsze moje kawałki powstawały w... środy. "Wolny Z Tobą" powstał właśnie w którąś środę roku 2005. Potem posypało się "Intro" oraz "Czerwona Róża". Następnie przyszedł okres, w którym nie tworzyło się zupełnie nic. Gdzieś na przełomie 2005/2006 roku coś się zmieniło - samotne granie już nie dość, że nie dawało radości, to jeszcze zaczynało denerwować. I wtedy to, niewiadomo jak na horyzoncie pojawił się Mariusz - bardzo charakterystyczna postać, mająca swój własny, japoński styl; gitarzysta solowy, któremu bardzo wiele zawdzięczam. Wraz z nim zaczęły się dalekie podróże z Siemianowic Śląskich do Będzina, gdzie odbywały się próby; próby może jakościowo nie na najwyższym poziomie, ale mile wspominane przez umilający czas X-Japan. To wtedy zacząłem dopracowywać - bo kiedy powstały jej zarysy oczywiście nie pamiętam – wtrąca Piter – specjalną, szczególną dla mnie piosenkę: "Jaki Jestem?". Był to pierwszy utwór, którego zarys to moje dzieło, a cała reszta to efekt pracy szerszej grupy. I właśnie gitara solowa to wyczyn Mariusza - banalny w swej prostocie, ale tak idealny, że wręcz niezastąpiony. Nie wyobrażam sobie, aby linia melodyczna drugiej gitary wyglądała inaczej. I tak powoli się coś ruszyło.
Niedługo po tym do zespołu dołączył Andrzej. I to było pierwsze spotkanie z osobą grającą na czymś innym niż gitara - a dokładnie na instrumentach klawiszowych. Muzyk utalentowany, ale według mnie nie szlifujący swoich umiejętności. Wprowadzał bardzo ciekawe brzmienie do dźwięku gitar i wręcz zadziwiał swoim opanowaniem. Niestety praca w trybie zmianowym, choć w jednej i tej samej firmie, z ustalanym co miesiąc nowym grafikiem powodowała, że próby zaczęły odbywać się nieregularnie. Na przełomie wiosny i lata nadszedł moment, kiedy to zespół – po roku kulawego istnienia - zaczął się sypać. Brak angażu i serca do grania zniechęcały, częste zawalenia prób - też. W lipcu Red Roses w składzie Piotrek, Mariusz, Andrzej już nie istniał.